Drogi Leszku!
To smutne, że nie ma Cię już wśród nas. Rzeczywiście słowa księdza Twardowskiego „Kochajmy ludzi , bo tak szybko odchodzą” są wciąż aktualne i teraz dotyczą one Ciebie.
Byłeś z nami cały czas-a to w klubie na zebraniach, a to na szkoleniach albo na wspólnych wspaniałych wypadach w góry, albo w teren. Prowadziłeś szkolenia i wycieczki , w których wielu z nas uczestniczyło.
A po oficjalnych szkoleniach spotykaliśmy się w kameralnym gronie w kuluarach w naszej kochanej Kolibie. I Koliby już nie ma….
Ile tam przegadaliśmy spraw, ile mieliśmy radości ze wspólnych spotkań i rozmów. To już niestety nie wróci i bez Ciebie to nie będzie to samo. Byłeś zawsze i świetnie się z Toba czuliśmy, chociaż miałeś zawsze konkretne zdanie, z którym nie zawsze wszyscy się zgadzali. Lubiliśmy Twoje opowieści . Było wesoło…
Aż trudno zliczyć Twoje działania jako przewodnika. Niektórzy z nas brali udział w wycieczkach prowadzonych przez Ciebie w ramach działań Oddziału Wojskowego. Były niezapomniane….Pamiętamy ciekawe wykłady jakie wygłaszałeś nieraz na naszych czwartkowych spotkaniach- były solidnie przygotowane i wiele z nich korzystaliśmy.Zawsze brałeś udział w naszej akcji Przewodnicy Dzieciom. I oprowadzane przez Ciebie dzieci były zachwycone. Jeździliśmy na Spotkania przy Miedzy, byliśmy razem na Zjeździe Przewodników Świętokrzyskich, na spotkaniach z przewodnikami śląskimi- na wielu , wielu spotkaniach przewodnickich, których nie sposób wymienić .Kilku z nas razem z Tobą robiło uprawnienia Instruktora Przewodnictwa PTTK w Sanoku- siedziałeś w pierwszym rzędzie pilnie słuchając i nazywaliśmy Cię prymusem….
Leszku-byłeś duszą towarzystwa-bez Ciebie nasze spotkania nie będą miały sensu. Jest nam ogromnie smutno i będziemy o Tobie zawsze pamiętać w czasie naszych spotkań . Mamy nadzieję ,że będziemy ciągle czuć Twoją obecność we wspomnieniach, jakie w każdym z nas pozostawiłeś ……
Leszku! Ostatni raz widziałam Cię jesienią tamtego roku- szedłeś z grupą na wzgórze Kaim koło mojego domu i zadzwoniłeś. Na końcu uliczki spod figury św. Floriana jeszcze mi pokiwaliście, a ja stałam na balkonie. Nie wiedziałam ,ze jest to nasze pożegnanie na zawsze….
To smutne, że nie ma Cię już wśród nas. Rzeczywiście słowa księdza Twardowskiego „Kochajmy ludzi , bo tak szybko odchodzą” są wciąż aktualne i teraz dotyczą one Ciebie.
Byłeś z nami cały czas-a to w klubie na zebraniach, a to na szkoleniach albo na wspólnych wspaniałych wypadach w góry, albo w teren. Prowadziłeś szkolenia i wycieczki , w których wielu z nas uczestniczyło.
A po oficjalnych szkoleniach spotykaliśmy się w kameralnym gronie w kuluarach w naszej kochanej Kolibie. I Koliby już nie ma….
Ile tam przegadaliśmy spraw, ile mieliśmy radości ze wspólnych spotkań i rozmów. To już niestety nie wróci i bez Ciebie to nie będzie to samo. Byłeś zawsze i świetnie się z Toba czuliśmy, chociaż miałeś zawsze konkretne zdanie, z którym nie zawsze wszyscy się zgadzali. Lubiliśmy Twoje opowieści . Było wesoło…
Aż trudno zliczyć Twoje działania jako przewodnika. Niektórzy z nas brali udział w wycieczkach prowadzonych przez Ciebie w ramach działań Oddziału Wojskowego. Były niezapomniane….Pamiętamy ciekawe wykłady jakie wygłaszałeś nieraz na naszych czwartkowych spotkaniach- były solidnie przygotowane i wiele z nich korzystaliśmy.Zawsze brałeś udział w naszej akcji Przewodnicy Dzieciom. I oprowadzane przez Ciebie dzieci były zachwycone. Jeździliśmy na Spotkania przy Miedzy, byliśmy razem na Zjeździe Przewodników Świętokrzyskich, na spotkaniach z przewodnikami śląskimi- na wielu , wielu spotkaniach przewodnickich, których nie sposób wymienić .Kilku z nas razem z Tobą robiło uprawnienia Instruktora Przewodnictwa PTTK w Sanoku- siedziałeś w pierwszym rzędzie pilnie słuchając i nazywaliśmy Cię prymusem….
Leszku-byłeś duszą towarzystwa-bez Ciebie nasze spotkania nie będą miały sensu. Jest nam ogromnie smutno i będziemy o Tobie zawsze pamiętać w czasie naszych spotkań . Mamy nadzieję ,że będziemy ciągle czuć Twoją obecność we wspomnieniach, jakie w każdym z nas pozostawiłeś ……
Leszku! Ostatni raz widziałam Cię jesienią tamtego roku- szedłeś z grupą na wzgórze Kaim koło mojego domu i zadzwoniłeś. Na końcu uliczki spod figury św. Floriana jeszcze mi pokiwaliście, a ja stałam na balkonie. Nie wiedziałam ,ze jest to nasze pożegnanie na zawsze….